Europejski Fundusz Rolny na rzecz rozwoju Obszarów Wiejskich: Europa inwestująca w obszary wiejskie.

Operacja mająca na celu sprawne wdrażanie LSR, w tym realizacja Planu Komunikacji współfinansowana jest ze środków w ramach działania "wsparcie na rzecz kosztów bieżących i aktywizacji".

Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014-2020.

Przewidywane wyniki operacji: postęp w realizacji sprawnego wdrażania LSR.

Stowarzyszenie Kraina Szlaków Turystycznych Lokalna Grupa Działania

69-200 Sulęcin, ul. Lipowa 20D, tel. 505 318 320, rodzinnyraj@gmail.com

stronę odwiedziło

3731897 gości

Osobowości z gminy Deszczno

(opublikowano: Czwartek 19 listopada 2015)

Jadwiga Czerwczak

Pasjonatka naturalnego rolnictwa i nie tylko

Na Ziemię Lubuską Jadwiga i Marek Czerwczakowie przyjechali z południa Polski po ukończeniu studiów na wydziale leśnictwa. W 2000 roku we wsi Kiełpin założyli gospodarstwo, które zdecydowali się prowadzić inaczej niż sąsiedzi-rolnicy. Hodują 200 sztuk bydła, w tym 70 krów. Specjalizują się w tradycyjnej hodowli simentale – typowo mlecznej rasy krów. Ich krowy jedzą wyłącznie naturalną paszę. Udój jest tutaj mechaniczny, a produkcja prowadzona pod stałą kontrolą weterynaryjną. Sprzedają mleko i mięso. W Gorzowie, Szczecinie i w innych miastach postawili tzw. mlekomaty, czyli automaty sprzedające  mleko prosto od krowy. Codziennie z porannego udoju mleko dostarczane jest do dystrybutorów.  To mleko jest nieporównywalnie lepsze od zwykłego, sprzedawanego w sklepach. Nie jest przetwarzane, nie odciągany jest  od niego ani gram tłuszczu, jest całkowicie naturalne. Nie ma w nim niczego, co by zaszkodziło człowiekowi, jak tłumaczy Jadwiga Czerwczak.

Mają też sto owiec. Także dbają o absolutnie naturalne warunki życia tych zwierząt.  One skubią trawę w rezerwacie Gorzowskie Murawy Kserotermiczne, którym Czerwczakowie się opiekują. Ich nową specjalnością jest hodowla kur, w tym rasy zielononóżek, które karmią także wyłącznie naturalna paszą. Za dotychczasowe osiągnięcia pani Jadwiga dostała nagrodę za produkcję i sprzedaż mleka, puchar za gospodarstwo, nagrody za hodowlę owiec. Ma w planie produkcję lodów domowych, także wyłącznie na naturalnym mleku.

Na terenie ich gospodarstwa znajdują się ruiny pałacu z XVIII w. oraz park pałacowy o pow. 15 ha, założony w końcu XVIII w. jako ogród barokowy, przekształcony w XIX w. na krajobrazowy, z cennym drzewostanem. Pani Jadwiga jest z wykształcenia leśnikiem, więc zna wartość tego parku. Chciałaby przywrócić jego urodę i udostępnić go zainteresowanym do zwiedzania.

Jeśli dodamy, że jeszcze kocha latać szybowcami, a nawet brała udział w wielkiej akcji radiowej „Trójki” na przemierzenie Europy autostopem i zajęła drugie miejsce, to przyznacie, że  warto poznać taką rolniczkę z pasją. Ona zaprosi do siebie, gdy już uporządkuje park, natomiast wszystkich zachęca do korzystania z mlekomatów (w Gorzowie w sklepie „Piotr i Paweł”).  

 

Halina Jerzyk

Rękodzieło artystyczne

Pani Halina jest z wykształcenia technikiem budowlanym, nie kształciła się w dziedzinach artystycznych, ale to, co robi, trzeba nazwać sztuką. Ona sama nazywa skromniej – uznaje, że jest zdolnym rzemieślnikiem. Jej specjalność to „fusing”, czyli barwienie, topienie i gięcie szkła w piecu w wysokiej temperaturze. W ten sposób robi przepiękne wisiorki, aniołki, ozdoby stołu i domu, wazy, patery i prawie wszystko, co podnosi urodę naszego otoczenia: na Wielkanoc szklane pisanki, na Boże Narodzenie ozdoby na choinkę, na Walentynki - serca. Kolekcjonerzy kotów, sówek, kwiatów i aniołów znajdą niepowtarzalne okazy do swoich kolekcji.

Stosowana przez panią Halinę technologia wyrabiania ozdób ze szkła w Polsce praktykowana jest bardzo rzadko. Sama się uczyła jej zasad metodą prób i błędów, dlatego ceni sobie wiedzę i doświadczenie, które posiadła. A mimo to kolejny wyrób łączy się z zaskoczeniem. Powiedziała nam: „…Każde otwarcie pieca jest ekscytujące,  każdy dzień przynosi mi coś nowego. Zaskakujące są efekty przenikania i łączenia kolorów, niepowtarzalne kształty, nieprzewidywalne stapianie się szkiełek ze sobą. Możliwości jest nieskończenie wiele, a to pobudza wyobraźnię…”

Pani Halina ma mnóstwo pomysłów nowych wzorów swoich wyrobów. Myśli o wykonaniu większych kompozycji, ale na razie brakuje jej na to czasu. Swoje prace prezentuje i sprzedaje na różnych targach rękodzieła. Najłatwiej ją spotkać obok jej stoiska, bo często i chętnie wyjeżdża do pobliskich miejscowości. Sama pracuje w malutkiej pracowni, w której z trudem mieści się tylko ona. Z tego względu nie może zapraszać do siebie. Ale zawsze odpowie na Wasze zaproszenie. Kontakt z panią Haliną:  tel. 957512038, 605429323; e-mail: tafla@onet.pl. oraz  www.facebook.com/tafla.eu.

 

Magdalena Jura

Jeździectwo, hodowla koni

Pani Magdalena, urodzona warszawianka, zdecydowała się rzucić stolicę i przyjechać w rodzinne strony gorzowianina, jej męża, Bartosza Jury tylko dlatego, że tu może zrealizować swoje marzenie: mieć stajnię i pracować z końmi o potencjale sportowym. Rozpoczęli od skupowania ziemi w Gliniku, gdzie postawili pierwszą stajnię. Myślą teraz o następnej w gminie Krzeszyce, a konkretnie we wsi Maszków. Swojej siedzibie nadali nazwę „Las Cesarski”. Obecnie mają dwie stajnie: hodowlaną boksową dla 7 koni oraz sportową dla 4 koni. Tu hodują swoje konie, a także  prowadzą pensjonat dla koni, co umożliwia pozostawienie konia pod bardzo dobrą opieką. Twierdzą:
„… Wszystko w naszym gospodarstwie jest podporządkowane koniom, ich zdrowiu i dobremu samopoczuciu. Szczęśliwe zwierzęta chętnie akceptują pracę z człowiekiem, a odpowiednio stopniowany trening przygotowuje je do wyczynowego sportu…”

Pani Magdalena jest członkiem Polskiego Związku Hodowców Koni oraz posiada licencję zawodnika Polskiego Związku Jeździeckiego. Zdobyła tytuł Mistrza Polski w Ujeżdżeniu we Wrocławiu w  2011 r., na koniu Billy Eliot, który jest ozdobą ich hodowli. Z Billy Eliotem brała udział w mistrzostwach Polski 2012 r. w ujeżdżeniu w kategorii koni sześcioletnich, uczestniczyła także w kwalifikacjach do mistrzostw Polski w Warszawie, Szczecinie i  Jeleniej Górze.

Obiektem dumy pani Magdaleny jest hala o wymiarach 16×46m . Tam można prowadzić treningi  i pracować z końmi przez cały rok.

Więcej informacji o Magdalenie i Bartoszu Jurach na stronie internetowej http://www.lascesarski.com. Kontakt: tel. 606 783 261, e-mail: lascesarski@gmail.com.

 

Roman Kalarus

pszczelarz

W Gliniku państwo Roman i Ewa Kalarusowie prowadzą rodzinną „Pasiekę pod Lasem”. Pan Roman posiada tytuł mistrza w zawodzie pszczelarz. Ich pasieka jest stacjonarna, ale ule rozmieszczają w różnych miejscach, dzięki czemu uzyskują różne odmiany miodów. Pozyskiwanie miodu i innych produktów z pasiek oraz ich przetwórstwo odbywa się u nich zgodnie z naturą i tradycją, a także z odpowiednimi atestami. Oprócz miodów czystych pan Roman wytwarza mieszanki miodowe (z pyłkiem kwiatowym, pierzgą, propolisem, orzechami itp.), paraleki, woskowe świece, produkty propolisowe. Jego woskowe kurczaki, szaraki i inne figurki są tak urokliwe, że Roman Kalarus został przyjęty do Lubuskiego Stowarzyszenia Twórców Rękodzieła Ludowego i Artystycznego. To przede wszystkim one zwracają uwagę uczestników targów, festynów lub dożynek, podczas których artysta je pokazuje. Pan Kalarus chętnie wyjeżdża ze swoimi wyrobami na wszystkie tego typu imprezy i niemal z każdej przywozi dyplomy gratulacyjne lub nagrody za najpiękniejsze stoisko. Z długiej listy takich dyplomów przywołujemy tylko miejscowości, gdzie się prezentował:  Krzeszyce, Sulęcin, Stargard Szczeciński, Świebodzin, Złotów, Pszczew, Zbąszyń
i wiele innych. Także czynnie wspiera promocję zdrowia, wspomaga organizatorów prezentami ze swojej pasieki. Za bardzo ważny aspekt swojej działalności pan Kalarus uznaje działalność dydaktyczną. W pasiecie przyjmuje grupy szkolne , turystyczne i gości indywidualnych. Podczas spotkań ciekawie opowiada o procesie wytwarzania miodu, o pszczołach – jego niezwykłych przyjaciółkach, o walorach zdrowotnych miodu.

Czy wiecie co to jest „patoka” lub „krupiec”? Jeśli nie, przyjedźcie do Glinika, do „Pasieki pod Lasem” Romana Kalarusa. Albo zaproście go do siebie na plenerową imprezę. Przyjedzie na pewno.

Kontakt: tel. 095-7513054, kom. 0602766451, e-mail: pasiekapodlasem@o2.plwww.pasiekapodlasem.cba.pl.

 

Agnieszka Kopaczyńska-Moskaluk

Dziennikarka, animatorka życia kulturalnego, wydawca

Mieszka w Deszcznie, pracuje w Gorzowie, ale do swoich inicjatyw zaprasza mieszkańców całego regionu. Związana była z różnymi mediami: zaczynała od radia, pracowała też w różnych redakcjach prasowych. Obecnie  jest dyrektorką Akademickiego Centrum Kultury Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej oraz właścicielką wydawnictwa artystycznego AMS RED FROG. W zakresie działalności społecznej ma na swoim koncie zainicjowaną
i przeprowadzoną akcję na rzecz profilaktyki raka piersi „Ty jesteś najważniejsza” dla kobiet w wieku 35-49 lat.

Powiedziała nam: „… Media, kultura, literatura – to moja pasja, zajęcie i świadomy wybór. Od lat przyświeca mi zasada, by zajmować się wyłącznie tym, co naprawdę mnie interesuje i co daje mi energię do dalszych działań twórczych …”

I tak właśnie robi. Aktualnie najbardziej interesuje ją działalność wydawnicza. Sama jest autorką  trzech tomików poetyckich: ,,Ze światłem w kieszeni’’ (1992), ,,Codziennie’’ (1997), „Kochany” (2010). Wiele jej wierszy weszło do almanachów i innych poetyckich książek zbiorowych. Jako wydawca ma na koncie 13 pozycji książkowych, a w latach  2010 – 2011  wydała pierwszy w regionie bezpłatny magazyn lifestylowy „GORZÓW in touch”. W 2012 r. otrzymała Lubuski Wawrzyn Literacki za szczególne walory edytorskie książek wydawanych w Serii Serdecznej Północ-Południe. Szczególnie zainteresowana jest spotkaniami autorskimi oraz warsztatami dziennikarskimi. Przyjedzie na zaproszenie instytucji kultury, stowarzyszeń lub innych organizatorów tego typu zdarzeń. Interesuje ją również współpraca wydawnicza z osobami indywidualnymi, firmami i stowarzyszeniami, może pomóc przy różnych projektach wydawniczych. Zaprasza także do przygotowywanych przez nią inicjatyw:  Festiwalu Kultury Europejskiej w Gorzowie, konkursu literackiego FurmanKa oraz Ogólnopolskiego Festiwalu Poetyckiego im. Kazimierza Furmana. Te przedsięwzięcia organizuje w AkademickiM Centrum Kultury PWSZ, ale udział mogą brać wszyscy, nie tylko studenci.

Kontakt: tel. 603 124 592, agnieszka.moskaluk@gmail.com.

 

Jakub Łybek

Poszukiwacz skarbów

Jakub Łybek pracuje w Elektrociepłowni Gorzów na stanowisku specjalisty ds. ochrony środowiska, ale cały swój wolny czas poświęca na dwie pasje: jest strażakiem Ochotniczej Straży Pożarnej w Deszcznie oraz poszukiwaczem skarbów. To drugie zajęcie zdecydowało, że  wpisujemy go do Galerii Osobowości.  Z piszczącym kółkiem na kiju zwanym wykrywaczem metali penetruje tereny, które wcześniej przebadał na podstawie map i innych dokumentów z przeszłości.  Bo żeby coś znaleźć, nie wystarczy mieć szczęście, trzeba także wiedzieć, gdzie szukać. Wspomina: „… Znalazłem kiedyś 5 fenigów z 1941 roku. Zdziwiłem się bardzo, że w ziemi leżą takie monety. Teraz za każdym razem, kiedy wbijam szpadel w ziemię, czuję pewien rodzaj empatii z ludźmi, których już nie ma, którzy żyli tutaj -dziesiąt, -set czy nawet tysiąc lat temu. Każdy guzik, każda monetka, każdy stary przedmiot stanowi żywy dowód historii. Ale samo wykrycie jakiegoś zapomnianego przedmiotu to połowa sukcesu. Trzeba jeszcze ustalić, co to jest, z jakiego okresu pochodzi, skąd się tu wzięło i tak dalej…” Najciekawsze dla Jakuba Łybka jest nie to, co się znajdzie, tylko do kogo to należało. Znalazł między innymi znaczek z formacji będącej zwiastunem brytyjskiego korpusu kobiet podczas II wojny światowej, XVIII-wieczny stempelek należący do zwierzchnika Deszczna, denar rzymski cesarza Antoniusza Piusa z lat 148 – 151 n.e., fibulę, czyli rodzaj zapinki, pochodzącej z I wieku p. n. e., czy wpinkę NSDAP.

Wszystkie znaleziska monetarne z Deszczna przekazał do Muzeum Lubuskiego im. Jana Dekerta. Tym samym stał się – obok Tadeusza Szczurka i Grzegorza Bejcara – współautorem książki „Znaleziska monet z Deszczna. Historyczne i geograficzne aspekty numizmatyki partykularnej”, której wydanie sfinansował Urząd Gminy w Deszcznie. Kilka razy swoje znaleziska pokazywał na regionalnych targach w Gorzowie lub plenerowych imprezach w Deszcznie. To nie są przedmioty widowiskowe, a specjalistyczne, dlatego wyłącznie specjalistom polecamy kontakt z poszukiwaczem skarbów, dla którego ważniejsza jest historia znalezionego przedmiotu niż jego wartość materialna.

Kontakt: tel. 502 471 185, e-mail: jacoby_ecg@wp.pl.

 

Andrzej Moskaluk

Rzeźbiarz

Na pewno w Gorzowie widzieliście pomniki: kloszarda Szymona Giętego, żużlowca Edwarda Jancarza, malarza Ernsta Henselera, przyrodnika i literata Władysława Korsaka, pionierów Gorzowa, a w gorzowskiej bibliotece popiersia pisarzy:  Zdzisława Morawskiego, Ireny Dowgielewicz, Kazimierza Furmana. Warto także bliżej obejrzeć plakiety znanych gorzowian w Alei Gwiazd na Starym Rynku. Wszystkie te prace są dziełem rzeźbiarza Andrzeja Moskaluka. O swoich rzeźbach powiedział nam: „…Myślę obrazami, wrażeniami, chodzi mi nie o opowiadanie czegoś sztuką, tylko o przekazywanie nastrojów, emocji, stanów ducha. O odpowiedzi na wciąż zadawanie sobie pytania dotyczące świata, kondycji człowieka, rzeczy ostatecznych…”

Andrzej Moskaluk w 1986 roku ukończył Wydział Sztuk Pięknych Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. Zasad rzeźby uczył się w Liceum Plastycznym w Gorzowie, zajmował się arteterapią niepełnosprawnych (leczenie za pomocą sztuki), teraz oddaje się wyłącznie rzeźbiarstwu. Uprawia rzeźbę monumentalną, kameralną i płaskorzeźbę. Wygrywa konkursy na rzeźby upamiętniające ludzi i zdarzenia,  rzeźbi  także wytwory własnej wyobraźni: rozliczne zwierzęta ze świata fantazji, totemy, figury bożków itp. Te ostatnie robią niesamowite wrażenie. Swoje rzeźby prezentował podczas wielu wystaw indywidualnych, zbiorowych lub poplenerowych w kraju  i zagranicą, m.in. w Gorzowie, Zielonej Górze, Toruniu, Wiedniu, Bremen. Jego prace prezentowane są także, m. in. w Warszawie i Zielonej Górze. Nie przykłada jednak wagi do ich dokumentowania. Skupia się na tym, nad czym aktualnie pracuje oraz kolejnych pomysłach i poszukiwaniach twórczych. Rodzenie się prac to dla niego trudny czas, wiążący się z dużym wysiłkiem fizycznym i psychicznym. Dlatego nie lubi, żeby mu zakłócać procesu twórczego. Natomiast chętnie wystawi swoje prace tam, gdzie zostanie zaproszony. Poleca także swoje pomysły i doświadczenie przy upamiętnieniu ludzi i miejsc w formie pomników lub tablic.

Kontakt: tel. 721 299 292, andrzej.moskaluk@op.pl.

 

Stanisława Plewińska

Ludowa poetka i pisarka, także malarka i rzeźbiarka.

Ur.  4 sierpnia  1925 roku we wsi Złota (koło Koła). Od 1950 roku mieszka w Deszcznie. Debiutowała w 1971 roku na łamach tygodnika „Ziemia Gorzowska”. Od 1985 roku jest członkiem Związku Literatów Polskich.

 Przed wybuchem wojny ukończyła szkołę podstawową. W czasie wojny została zesłana na przymusowe roboty najpierw do Berlina, a później do pobliskiego Schönefeld. Po wojnie osiedliła się w sąsiedztwie Gorzowa, gdzie wraz z rodziną pracowała na 10 ha ziemi. W 1950 r., po przeżyciach zrodzonych z rodzinnej tragedii napisała, pierwszy wiersz „Żywy wieniec” poświęcony matce.  Wspomnienia wojny i pierwszych lat powojennych stały się podstawą do dwóch opowieści zawartych w książce pt.„Świat był piękny, a ludzie niezgorsi. Córka trzech matek”. Jest autorka pięciu książek, oprócz wyżej wymienionej wydała tomiki wierszy:  „Polny kwiat”, „Kłosy”, „Mój dom wapnem malowany”, „Przyloty, odloty”. Za swoje wiersze dostała wiele nagród i dyplomów uznania. Twórczość Stanisławy Plewińskiej wyrasta z jej przeżyć i doświadczeń, z trudnego życia, pełnego cierpień i niepokojów, z plebejskiej tradycji literackiej, w której poezja towarzyszyła pracy w polu, w gospodarstwie. Poetka wyraża prostą, chłopską wrażliwość, moralność, obyczajowość, a tym samym utrwala odchodzący w przeszłość i zmieniający się model kulturowy, w którego centrum było umiłowanie ziemi, domu rodzinnego oraz wartości religijnych. W wierszach Stanisławy Plewińskiej jest powaga, troska o bieg powszednich rzeczy, rytm natury, prośba i modlitwa. Źródeł jej poetyckiej refleksji należy szukać w ciągłym obcowaniu z naturą i pracą rolnika. Podobne inspiracje wykorzystuje również w swojej prostej i nieco naiwnej plastyce: w malowanych obrazach i  w rzeźbach. Pragnieniem Pani Stanisławy jest to, aby nie było wojny,  aby jej dzieci i wnuki, a także dzieci i wnuki wszystkich kobiet z jej pokolenia  żyły i pracowały spokojnie, aby ludzie na całym świecie żyli w przyjaźni.

Poetka zachęca do czytania jej książek. Lubi uczestniczyć w spotkaniach z czytelnikami, ale ze względu na stan zdrowia nie może gwarantować, że przyjedzie wszędzie, gdzie będzie zaproszona. Natomiast sama, w miarę sił, chętnie spotka się z czytelnikami w jednej z  placówek kultury w Deszcznie.

 

Marian Rutkowski

Szaradzista

Do końca kwietnia 2012 r. zdobył 1348 nagród za rozwiązanie zagadek umysłowych, zaś ułożone przez niego 482 zadania diagramowe i rebusy opublikowane były w ponad 20 czasopismach. To wystarczający atut, by znaleźć się w Galerii Osobowości.

A przecież pan Marian jest skromną osobą, pracuje w ochronie mienia i od pięciu kadencji jest sołtysem wsi Płonica, gdzie mieszka.

Zainteresowanie umysłowymi zagadkami przekazał mu nauczyciel polonista, Zenon Cichy, potem kolega z szaradziarskich kręgów. Pan Marian jest współzałożycielem i członkiem Gorzowskiego Klubu Szaradzistów „Atena”. Razem z klubem, szczególnie w latach 80. często brał udział konkursach i zawodach szaradziarskich, np. w  Biesiadzie Szaradziarskiej w 1980 r. (drużynowe zwycięstwo) w Jaśle. Zwyciężał w turniejach kompozycji krzyżówki w latach 1980-1982, 1991-1992, 1996; zdobył I miejsce w Biesiadzie Szaradziarskiej organizowanej przez redakcję „Rozrywki” i „Nowej Wsi” w 1984 r. w Warszawie. Wspomina: „…Brałem udział w dwóch turniejach międzynarodowych pn. „Maraton krzyżówkowy”. Drużyny układały przez 24 godziny jak najdłuższą krzyżówkę o szerokości 25 pól. Nam udało się ułożyć ponad 6 m długości, ale, niestety, dało to jedno z ostatnich miejsc…”  Wszystkie swoje sukcesy, a także porażki, pan Marian odnotowuje we własnej kronice. Ma już kilka tomów ze starannie wklejonymi wszystkimi wycinkami, na których widnieje jego nazwisko.  Biogram pana Mariana Rutkowskiego został włączony do  „Encyklopedii rozrywek umysłowych” Krzysztofa Oleszczyka.

Bardzo chciałby, aby szaradziarskie turnieje nadal były organizowane w jego gminie Deszczno, a także po sąsiedzku, w innych gminach. Może służyć pomocą w układaniu konkursowych zadań. Jest zdania, że tego rodzaju ćwiczenia bardzo usprawniają pamięć, która jest niezwykle potrzebna, zwłaszcza młodzieży. Od takich zabaw nie powinni  uciekać również ludzie starsi. Na zaproszenie organizatorów różnych imprez pan Marian gotów jest przyjechać, by opowiedzieć o swojej przygodzie szaradziarskiej i podzielić się doświadczeniami. Zapewnia również, że spotka się z gośćmi, w którejś z gminnych placówek kultury. Tel. 795787362.

 

Materiał z gminy Deszczno zebrała Anna Przybylska.

facebook

wykonanie: gardziejewski.pl

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z polityką dotyczącą cookies. Zamknij